Nie dajemy się! 200 osób jechało pociągiem do Kędzierzyna.
Jeśli ktoś (zwłaszcza popołudniem) chciał usiąść w pociągu udającym się z Nysy do Kędzierzyna to musiał wykazać się nie lada sprytem. Szczęściarze, którym jako pierwszym udało się dostać do środka składu ponad godzinną podróż do Kędzierzyna odbyli siedząc. Pozostali musieli stać w strasznym ścisku. Tak jest zawsze. Mimo spóźnień i odwoływanych kursów pasażerowie nie odwrócili się od usług kolei.
Jadąc na 16-kilometrowym odcinku policzyliśmy osoby korzystające z tego połączenia. W Prudniku +35 / - 31. W Racławicach Śląskich +10 / -21. Wewnątrz składu między Prudnikiem, a Racławicami przebywało 115 osób. Przypuszczalnie z kursu na 70-kilometrowej trasie skorzystało łącznie 200 osób. Poniżej kilka zdjęć z naszym komentarzem.
::rysunek:pasazerowieprudnik.jpg@W oczekiwaniu na przyjazd pociągu do Prudnika:: ::rysunek:pasazerowieprudnik2.jpg@Jeśli się dobrze przyjrzymy to zauważymy, że skład dojechał już do Prudnika zapełniony w stu procentach:: ::rysunek:pasazerowieprudnik3.jpg@A tutaj zbliżenie dowodzące ścisku panującego w składzie::Teraz warto ponowić pytanie zadane wcześniej: jak to możliwie, że odwołania, zastępcza komunikacja itp. zdarzała się regularnie na tej linii? Gołym okiem widać, że pasażerów nie brakuje.
Warto też zadać sobie inne pytanie. Jak kierownik pociągu ma policzyć potok podróżnych, skoro nie nadąży z sprzedażą biletów no i musi dbać o bezpieczeństwo podróżnych?
Zdjęcia z dedykacją, dla wszystkich tych, którzy twierdzą, że naszą linią pasażerowie nie podróżują.
Autor: Stanisław Stadnicki.
Publikacja tekstu: Piątek, 27 lutego 2009r. godz.: 22:19. Nr wydania: 38/2009
Dziękujemy za lekturę tego tekstu. Możesz teraz wrócić do wyboru aktualności.