Wszyscy jesteśmy zdania, że takie pociągi powinny jeździć
Dziś w Prudniku Komitet Obrony Dolnośląskich Linii Kolejowych we współpracy z władzami Prudnika zorganizował konferencję, którego tematyką było przywrócenie połączenia dalekobieżnego na linii 137 oraz problematyka kolei regionalnej, w aspekcie braku pociągów na stykowym odcinku tejże linii pomiędzy stacjami Nysa-Kamieniec.
Niestety nie zjawili się przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury oraz przewoźnika Intercity, a także zabrakło posłów, ponieważ pechowo dziś przypadło posiedzenie sejmowe. Na szczęście były osoby, które posłów reprezentowały, a wśród obecnych władz lub przedstawicieli gmin, samorządów itd. należy wymienić obecność przedstawicieli z Prudnika, Paczkowa, Otmuchowa, Kędzierzyna-Koźla, Nysy, Głogówka, przedstawiciel Wojewody Opolskiego, przedstawiciel Urzędu Marszałkowskiego z Opola, przedstawiciel Przewozów Regionalnych Opole, przedstawiciel Kolei Dolnośląskich oraz członkowie Komitetu Obrony Dolnośląskich Linii Kolejowych (KODLK), a także przedstawiciel Obywatelskiego Komitetu Obrony Kolei czy grupa osób ze Stowarzyszenia Miłośników Kolei Racławice Śląskie. Do tego należy doliczyć sporo przedstawicieli mediów.
Konferencja rozpoczęła się od bardzo krótkiego przedstawienia zarysu historycznego linii oraz informacji o połączeniach dalekobieżnych na niej realizowanych w ostatnich dekadach. Informacje te przedstawił Grzegorz Oleś. Następnie Burmistrz Prudnika rozpoczął dyskusję. Według KODLK dobrą propozycją byłoby dołączenie bezpośrednich wagonów relacji Kędzierzyn-Koźle - Nysa - Kłodzko - Kudowa-Zdrój do pociągu TLK Szkuner jadącego trasą Kraków-Kołobrzeg. W ten sposób miejscowości Kotliny Kłodzkiej zyskałby bezpośrednie połączenie z Aglomeracją Śląską i Krakowem, a mieszkańcy tych ośrodków mieliby dojazd do atrakcyjnych turystycznie miejscowości uzdrowiskowych. Pociąg ten kursuje o atrakcyjnej porze.
Oczywiście wymieniono liczne uzasadnione argumenty związane z zwiększeniem potencjału turystycznego, dojazdem dla studentów, dojazd możliwie krótką drogą, odciążenie autostrad.
Przedstawiciel Nysy zauważył, że samorządy nie są istotnym graczem w takich problemach, nie mają praktycznie wiele do powiedzenia. Jednak trzeba cały czas lobbować, nie ma innej alternatywy i nie wolno się poddawać.
Przedstawiciel UMWO Opole poinformował, że pociągi mogłyby kursować od strony Kędzierzyna do Kłodzka, ponieważ zostały ujęte w Regionalnym Programie Zrównoważonego Transportu, ale nie chciał składać żadnych deklaracji. Zauważył, że linia ma zły stan techniczny, podkreślił, że kolej ma potencjał. Mówił, że po remoncie linii kolejowej Nysa-Opole z pewnością zwiększy się liczba osób podróżujących tam pociągami. Poinformował, że teraz obowiązują inne zasady umów w zakresie przewozów i inaczej rozliczane są przejazdy pociągami.
Tadeusz Wrona ze Stow. Mił. Kolei w Racławicach Śląskich był najodważniejszy i nie bal się wytykać błędów. Mówił, że o takich pociągach powinno decydować się na górnych szczeblach władzy, pytał w czym my jesteśmy gorsi, skoro wszędzie pociągi kursują, ale nie w naszym regionie? Zastanawiał się, czy my jesteśmy w tym samym Państwie? Wyliczał jak długo czeka się na remont jednego toru w pobliżu Twardawy. Dostało się też za to, co obecnie dzieje się na linii 137 czyli gumowe przewozy, jak to nazwał. Jeśli nie wiecie, to wiele pociągów jest odwoływanych, zamiast nich jadą autobusy.
Przedstawiciel Otmuchowa podkreślił jak trudne są negocjacje z koleją, jak trudno coś wywalczyć, jak często trafia się na opór materii.
Bardzo mądrze wypowiadał się przedstawiciel Kolei Dolnośląskich, który naświetlił zasady organizacji pociągów, zwłaszcza na trasach, gdzie można wydłużać istniejące relacje. Opowiedział, co to znaczy maksymalizacja zysków, a także o problemach jakie można spotkać wnioskując o uruchomienie nowych połączeń. Wyliczył też, które pociągi są pełne podróżnych oraz jakie przeprowadzono działania, aby liczba ta stale się zwiększała. Były też bardzo ciekawe informacje o opcjach przedłużenia Kolei do Bielawy i innych ciekawych miejsc Dolnego Śląska.
Jak się słuchało przedstawiciela KD, to troszkę smutno zrobiło się kiedy Opolszczyzna mówiła o tym, że dobrze, iż udało się utrzymać 5 par jadących pomiędzy Koźlem, a Nysą. Na tle sąsiadów chyba wypadamy blado. Przede wszystkim najgorsze było to, że padły słowa, że na odcinku Nysa-Kamieniec (oberwało się miastu Paczków) pewnie byłoby mało podróżnych i stacje są ulokowane daleko od centrów miast.
Riposta była za to konkretna, zwłaszcza burmistrza Paczkowa, który zastanawiał się, czy w takim razie wszystkie inne linie województwa są dochodowe? Zasugerował, że zorganizowane samorządy mogłaby ponieść drobną opłatę, pomóc w dofinansowaniu, ale nie może to być za duże, ponieważ budżety gmin są bardzo małe w porównaniu do województwa. Zasugerował, aby wszystkie samorządy podjęły uchwały intencyjne w sprawie powrotu tych połączeń.
Stanisław Stadnicki przypomniał, że pasażerowie w stronę Kamieńca faktycznie przestali jeździć, ale po tym jak zostawiło się im jedną parę pociągów i to wieczorem, co było swego rodzaju groteskowe. Że nie dano żadnej szansy na to, aby udowodnić potencjał odcinka, tylko mówi się o tym, że stacja w Paczkowie leży z dala od centrum, tak jakby 100% pasażerów pociągu mieliby stanowić mieszkańcy tego miasta. Podkreślił, że jeśli mowa o pociągu regionalnym, to powinien jechać w relacji od Gliwic, żeby zebrać jak najwięcej podróżnych.
Zgodził się z tym Grzegorz Oleś z KODLK, który podkreślił, że odcinek Nysa-Kamieniec jest swego rodzaju tranzytem: wreszcie będzie można tam wsiąść do pociągów, a grono podróżnych zbierze się z Nysy, Kędzierzyna i Śląska oraz Kotliny Kłodzkiej. Zaznaczył, że aby mówić o jakiejś rzetelnej ofercie tylko na tym odcinku powinno kursować pięć par pociągów.
Przedstawiciel Nysy mówił o czymś na wzór biznesplanu, że nie można zakładać porażki. Chyba także wewnętrznie czuł niesmak po tych wypowiedziach usłyszanych wcześniej w negatywnym kontekście odcinka Nysa-Kamieniec. Zaznaczał, że trzeba zrobić dobre połączenia, reklamować je i oceniać dopiero po długim czasie, a nie wyrokować klęski.
Tadeusz Wrona jeszcze raz nawiązał do rozkładu informując, że do UMWO została przesłana propozycja, która spełni oczekiwania mieszkańców, ale nie otrzymał odpowiedzi. Przedstawiciel UMWO poinformował, że odpowiedź została wysłana.
Uff. To chyba tak ogólnie wszystko. Podsumowując subiektywnie można powiedzieć, że samorządowcy jasno wskazują, że są za pociągami, pociągi mają wrócić, mają być wprowadzone mądrze i kursować możliwie długimi relacjami generując dobre potoki podróżnych. Trzeba przełamać impas i pokazać, że da się przejechać pociągiem osobowym odcinek Nysa-Kamieniec, a nie mówić o wadach. Spotkania i działania będą kontynuowane. W kwietniu zostanie wysłany wniosek do Ministerstwa Infrastruktury o uruchomienie pociągu Intercity do Kudowy-Zdroju (będą też interpelacje posłów w tej sprawie). W zgodnej opinii wszystkich: pociągi na tej trasie są potrzebne i powinny kursować. Prowadzone będą także działania w zakresie uruchomienia pociągów regionalnych przez graniczny odcinek Magistrali Podsudeckiej. Ponadto konieczna jest modernizacja mocno już zamortyzowanej linii kolejowej.
Obecność tylu ważnych osób świadczy o tym, że każdemu zależy na dobru kolei i mieszkańców. Teraz czekamy na owoce tego spotkania.
Autor: Stanisław Stadnicki.
Publikacja tekstu: Piątek, 18 marca 2016r. godz.: 17:04. Nr wydania: 417/2016
Dziękujemy za lekturę tego tekstu. Możesz teraz wrócić do wyboru aktualności.
Polecamy teksty na podobny temat
- Pociągiem w Góry Sowie i do Mieroszowa 25.08 i 1.09
- Wkrótce el clasico na Magistrali Podsudeckiej
- Fiat z pociągiem specjalnym wraca na Podsudecką
- Kolejowe zakamarki Wrocławia
- "Suka" wraca na Magistralę Podsudecką
- Drugi dalekobieżny na Magistrali Podsudeckiej od grudnia
- Lublin-Kudowa - powódź z 1997 roku była początkiem końca dla tego pociągu
- Parada Lokomotyw i pociągi specjalne
- Znamy rozkład dalekobieżnych pociągów na Magistrali Podsudeckiej
- Szok! Na "podsudeckiej" pojawi się pociąg do Warszawy i Olsztyna?